Ogólnie jest tak.
Idea podróży ze zmianą stref czasowych ma w sobie coś z mojej ulubionej teorii według której czas jest punktowy. Oto ląduję w mieście oddalonym o 20 godzin lotu i przesunięciu czasowym 9,5 godziny. prawie 30 w jedną stronę, ledwo ponad 10 w drugą. Gdybym leciał tylko w jedną stronę to albo bym bezpowrotnie ten czas stracił albo zyskał. Teoria do rozwinięcia.
Moje przejścia z Australią zaczęły się od wpisania w immigration form w polu miejsce zamieszkania – camper. Potem było już tylko śmieszniej. Po czasie wytłumaczyli mi to (po czasie w sensie po jakichś dwóch tygodniach). Otóż jeśli w jakiś sposób wychodzisz poza przyjęty schemat, to nie za bardzo wiedzą co zrobić. Małe pole do improwizacji plus jednak wielki brat . To chyba jedyny aspekt, który mi się tam nie podobał.
Kraj podobieństw.
Podobieństw o tyle, że na pewnych płaszczyznach można odnieść go do innych krajów. Sydney podobno ma w sobie połączenie cech Nowego Yorku i San Francisco. Skłania mnie to do road tripu po Stanach. Jeśli spojrzysz na gęstość zaludnienia, to wartość jest taka sama jak na Islandii (3os/km kwadratowy). Temperatura? Albania. Kolory? Na środku zbliżone do Albanii, na wybrzeżu prawie islandzkie. Prawie, bo biały zamiast śniegu odnosi się do wyschniętych słonych jezior. Ludzie? Super mili i gościnni. Przygotowania do wyjazdu? Typowe dla mnie. Mapa i zobaczymy co zobaczymy. Były jakieś ramy, część rzeczy się udało zrobić, część nie.
Kraj Nowości.
Jednak dość dużą nowością było to, że tutaj na każdym kroku coś próbuje Cię zabić, a nawet jeśli nie to przynajmniej dramatycznie utrudnić życie. Drugą, to magicznie „no worries”, które jest zwrotem kluczem tak jak nasze magiczne słowo klucz (też na k). Tak, to definitynie opisuje główną różnicę pomiędzy nimi a nami. Winnice na południu. Pożary. Kopalnie Opalu. Czarne łabędzie. Dużo nowości.
W trasie, w przerwie.
„Do you like Sex Pistols?
A bit. To be honest i preffered painting from fear and loathing in Las Vegas. It would better describe my trip.” (gdzieś koło Kings Canyon)
„Dude, that car totally fits you.” (stacja benzynowa, Coober Pedy – takie trochę australijskie Katowice)
I parafrazując mój ulubiony cytat: „we can’t stop here. It’s a fly country.”
Dzięki temu znam dyskografię Beirutu i OMAM na pamięć (w sensie tę drugą jeszcze bardziej).
A teraz temperatura -50 i zobaczymy co zobaczymy.