Zdarza się tak, że ludzie pytają mnie o Islandię. Co tam zobaczyć, co warto wiedzieć itd.? Niestety ani razu nie udało mi się odpowiedzieć w ten sam sposób, dlatego robię kompilację wszystkich wyjazdów, dzięki czemu zawsze już będę odpowiadał tym wpisem. Subiektywnie, pewnie niepełnie, ale tak szczerze jak mogę.
Zacznijmy od podstaw. Islandia to wyspa, na której prawie każdy mówi po angielsku. Jeśli nie to jest spora szansa, że odpowie po polsku, jako że stanowimy tam największą mniejszość. Ponad wszelką wątpliwość ceny potrafią tam zabić, ale to też zależy. Można zostawić w restauracji 10000 IKR (~350 PLN), można też kupić butlę i w Bonusie zrobić za to zakupy na tydzień. Zawsze będzie jednak tak, że alkohol i papierosy będą drogie. Noclegi nie będące kempingami raczej też. Raz trafiliśmy na tani nocleg na Airbnb, ale okazało się, że to część garażu w rozkładaną kanapą. Czasem ma się pecha. Na 99% można nie wymieniać pieniędzy jako że można płacić tam kartą prawie wszędzie, na 100% lepiej ogarnąć którąś z usług fintech typu Revolut, N26 albo coś. Nasze przeliczniki kursów się nie bronią i nigdy się nie broniły.
Jak tam się dostać? Samolot albo prom. Da się to zrobić za 300 PLN. Daty są dosyć elastyczne, jako że latają tam wszyscy plus Wow Air [update: Wow Air padł]. Prom drogi, ale można zatrzymać się na Wyspach Owczych, które są świetne.
Zdarzyło mi się podróżować z namiotem i rowerem, zdarzyło samochodem, częściowo autobusem i wszystko się da zrobić, niemniej trzeba pamiętać o jednej bardzo ważnej rzeczy, czyli o pogodzie. Potrafi tam mocno wiać (w kontekście roweru, ewentualnie drzwi samochodu), nie wszędzie da się dojechać (stąd autobusy, ewentualnie parking i szlaki), a tak w ogóle to są dwie strony, które rozwiązują podstawowe kwestie:
vedur.is – islandzki serwis pogodowy. Wiatr, deszcz, ale też zorze polarne.
road.is – islandzki serwis drogowy. Odpowie na podstawowe pytanie, czyli „czy tam dojadę?” ewentualnie „dlaczego nie?”.
Co tam zobaczyć? Wszystko, jak potrzebujesz konkretów odpal google wpisz islandia i patrz. Moje ulubione miejsca i te, które podobno wypada to:
Þórsmörk – dla pieszych, nie dojedziesz tam samochodem w zasadzie (chyba że dużym i z napędem 4×4 od wschodu), jest tam niesamowicie pięknie. Można tam też dojść ze Skogar, ale zajmuje to chwile typu 2-3 dni.
Reykjadalur – gorąca rzeka 4 kilometry w górę od Hveragerði, ostatnio zamknięta na 3 miesiące ze względu na ilość ludzi, ale fantastyczna sprawa i latem i zimą.
Park Narodowy Snaefellsjoekull – „Ej patrz! Foka! Następna! Są na plaży!”. Plaży pokrytej śniegiem, niesamowity klimat.
Seljalandsfoss i Gljúfrabúi – moje dwa ulubione wodospady na Islandii. Jeden można obejść, do drugiego można wejść.
Mývatn – dobra alternatywa dla Blue Lagoon, jeśli któś to lubi, poza tym jaskinie, jezioro.
Jökulsárlón, Skaftafell – Pierwsze, czyli lodowiec w jeziorze i czarna plaża z lodem po drugiej stronie drogi. Drugie to lodowiec i szlaki aż do grot lodowych. Nam się udało wejść na lodowiec tu, ale to jednak dwugodzinny spacer, więc co kto lubi.
Raufarholshellir – Miejsce z przypadku, ale warte jako że jest to ponad kiloetrowy tunel lawy.
Akureyri – Piękne miasteczko, drugie największe na Islandii, baza wypadowa na północ (za koło podbiegunowe, do Husaviku itd.), jeśli komuś nie podszedł Geysir, to przed można w nieco bardziej kameralnej atmosferze popatrzeć.
Þingvellir, Geysir, Gulfoss – Czyli tzw. Golden Circle. Chyba najbardziej turystyczna pętla na Islandii, Autokary ludzi turlają się punkt po punkcie, żeby obejrzeć skądinąd śliczny park, zobaczyć wystrzelający gejzer, i jeden z największych wodospadów.
Skogarfoss, Dettifoss – No właśnie, wodospady. Wielkie, rozległe, do wyboru, do koloru. Przy drugim kręcili pierwsze sceny „Prometeusza”.
Cały północny zachód – dopóki nie wjadą tam autobusy.
Seljavallalaug – opuszczony basen, niestety z nienajcieplejszą wodą, ale ładny.
Glymur – Teraz już prawie najwyższy wodospad na Islandii.
Zorze polarne – Po prostu.
Co tam zjeść? Ryby w każdej postaci, od zupy rybnej/homarowej poprzez sushi a na przetworzownych jako dania główne kończąć. Poza tym baranina (jeśli jesz mięso), rekin, wieloryb (jeśli nie masz z tym problemu) i cała masa szeroko pojętego fusion, potrafi to być bardzo ciekawa podróż.
Czy Fishmarket jest najlepszą restauracją w Reykjaviku? Pewnie nie, ale i tak jest świetny. Z Dill już nie jestem pewien pierwszego. Saegreifinn ma bardzo dobre jedzenie, ale w samym porcie jest jeszcze przynajmniej kilka miejsc, gdzie zjesz pysznie (a część była tam wcześniej i to je polecali). W temacie sushi lubię Sakebarinn. Kawa jest tematem mocno dyskusyjnym, ale w Reykjavik Roasters pracują ludzie, którzy wygrali sporo zawodów kawowych. W Grindaviku jest najlepsza zupa homarowa w Cafe Bryggjan, na Heimey Slippurinn otwarty sezonowo, więc nie zawsze się uda. W Hrifunes Guesthouse warto się zatrzymać jak masz czas, kolacje tam są domowe i świetne. W Stykkisholmur w porcie jest Sjavarpakkhusid z głową pstrąga.
.
Właściwie jak tam jest? Pusto (kiedyś bardziej) i pięknie. Tak tam było, jak tam byłem:
2018: Iceland! Iceland! Iceland!
2018: Miejsce, do którego się wraca. Islandia przez pryzmat aparatu.
2018: Iceland on the go, czyli zdjęcia telefonowe.
Jak się komuś chce przekopywać, to jest tam jeszcze parę innych pojedyńczych zdjęć, te powyżej to kompilacje. Enjoy.
Jedna myśl