Wracając na wschód braliśmy przykład z Rosjan. Spędziliśmy noc pod Berlinem przeze mnie, a potem ruszyliśmy do Kłomina. Stacjonowali tam i wtedy nazywało się to Grodkiem, czasem Gródkiem. Teraz Rosjan nie ma, Kłomino jest, za to ludzi też nie za bardzo.
Jest tu:
Miejsce idealne do kręcenia horrorów. Turyści zgubili się w lesie i trafili do opuszczonego miasteczka, potem zaczęli ich zabijać Zombie-żołnieże Armii Radzieckiej. Czemu nie?
Oto część efektów:











Oto reszta.
Wrócimy tam zimą.
Reszta reszty dni wkrótce.